tamtej zimy dni były jaśniejsze, dotyk dłoni
jak łyk gorzkiej kawy. coś we mnie wiedziało,
choć świat zmroził wiersze,
rozpoznałam cię po skrzypiącym śniegu
i zapachu zielonych igieł.
powiedziałeś - to za mało by zostać
do następnej zimy. coś kazało zatrzymać
chłód z twoich palców i zapach pomarańczy,
póki nie nadejdą kolejne zlodowacenia.