Och, jest tak słodko,
że nawet wiśnie są robaczywe.
Dryfuję do jądra lata,
do burzowych nocy, w arce spokoju
niby w kołysce. Moim mlekiem jest niebo
i tylko chmury jak cząstki kożucha
trochę psują nawrót dzieciństwa.
Przypominam sobie dokładnie, gdy pierwszy raz
w tym życiu umierałem z ciekawości
i nie potrafiłem zapytać: czy tak będzie zawsze?