gdy już jabłonie przebrały się w zieleń
a wieczór dał przyzwolenie
niejeden liść zadrżał
najczystsze gorące tkliwe
nie dość skraść usta i ręce
i nie ma końca
jedno westchnienie rodzi się w drugim
połączeni w wolę niewolę
nie wiedzieliśmy
gdy otworzą się drzwi
jesienna pościel
nie będzie krochmalona goryczą