Teatrzyk Niebieski Wąż ma zaszczyt przedstawić:
Dramatyczną tragikomedię pomyłek w formie pomylonego dramatu
„PARAGON”
Występują:
Bieszczady
Sklep
Młody Turysta (pierwszy raz w Bieszczadach, przejazdem)
Stara baba za ladą (wąsy, broda; unosząca się wokół aura zeszłorocznego dżdżu)
Las (nie chodzi o owłosienie na nogach baby, choć pasuje do opisu)
Pan Gieniu (w długim płaszczu)
Gdzieś w najbardziej zapadłych Bieszczadach, w jedynym sklepie w promieniu 20 km…
Młody Turysta:
(płacąc za skromne zakupy) Czy można prosić paragon?
Stara baba za ladą:
(ze wzrokiem Bazyliszka) Prosić zawsze można…
Młody Turysta:
(naiwnie) To ja poproszę.
Stara baba za ladą:
Nie dość że młody i nietutejszy, to jeszcze mu się paragonu zachciewa, niedoczekanie, hahaha! (szalony, szyderczy śmiech niewyżytej baby)
Młody Turysta:
(z przerażeniem w oczach) Ale… jak to?! Zawsze jak robię zakupy to biorę paragon, rodzice są zawsze bardzo źli jak zapomnę przynieść paragonu z zakupami… ja bardzo proszę… ja się muszę z nimi rozliczyć jak wrócę do domu… (mina i szkliste oczy kota ze Shreka 2)
Stara baba za ladą:
(kręcąc głową z powątpiewaniem) Ale ty kręcisz hultaju, oj…! Ale niech Ci będzie, dzisiaj mam dobry dzień, poznaj mą łaskę! Wyjdź ze sklepu, skręć w lewo, jeszcze raz w lewo i idź cały czas prosto – aż dojdziesz do lasu. Podążaj ścieżką, aż dojdziesz do wielkiego buku. Zastukaj patykiem trzy razy w korę drzewa i odczekaj chwilę, aż przyjdzie Pan Gieniu. Od niego otrzymasz paragon.
Młody Turysta:
(z wściekłością) Co?! To jakiś skandal! Pani sobie ze mnie kpi! Pani wie kim jest mój tata? Jak on pani pokaże…
Stara baba za ladą:
(oburzona) Niewdzięczny! To ja ci mówię, jak dostać paragon, a ty mi na to groźbami rzucasz?! To ja ci zaraz pokażę! (przymierzając się do zdjęcia bluzki opinającej wielki obwisły biust)
Młody Turysta:
Ratuj oczy kto może!!!
(nie chcąc stracić wzroku – błyskawicznie się odwraca i wybiega ze sklepu)
(po chwili refleksji i sapania) Może ja po prostu nie znam tutejszych zwyczajów? Przekonajmy się jak to jest z tym paragonem…
(czas biegnie bardzo szybko, bo na skróty)
Pan Gieniu:
Witam młodzieńcze! Co was tu sprowadza?
Młody Turysta:
(mile zaskoczony) No, wreszcie jakaś kultura! Przyszedłem po paragon!
Pan Gieniu:
O, widzę że znacie się młody człowieku na zakupach…?
Młody Turysta:
(z dumą) Oczywiście, zawszę ze sprawunkami przynoszę do domu paragon!
Pan Gieniu:
(zacierając ręce) Prawdziwy z was koneser paragonu, mocium panie! Zaiste, świetny wybór, świetny, pochwalam!
Młody Turysta:
(powoli zauważając że coś tu nie gra) Przepraszam ale nie rozumiem czym tu się podniecać – zwykły paragon i tyle…
Pan Gieniu:
(z szelmowskim uśmiechem geszefciarza) Nie zwykły, tylko bieszczadzki! Ach ta dzisiejsza młodzież, jak łatwo jej nie docenić! Cóż, skoroście tacy doświadczeni w tym temacie, nie ma co dalej gadać – oto moja oferta! (rozchyla zamaszyście płaszcz w geście ekshibicjonisty)
Młody Turysta
(wytrenowanym ruchem odwraca się)
Pan Gieniu:
(dobrotliwie) I czego się boi…? Ja nie żaden zboczeniec! Spojrzyjcie, a śmiało!
Młody Turysta:
(spogląda ostrożnie, by zaraz wytrzeszczyć oczy)
Co to ma znaczyć?!
Pan Gieniu:
(wskazując na umieszczone w dodatkowo wszytych kieszeniach liczne butelki z przezroczystym płynem)
No jak to co? Najlepszy bimberek, sam pędzę w lesie! Po lewej samogon, po prawej paragon – podwójna moc, ale to przecież wiecie!
Młody Turysta:
!?!?!?!?!?!?!?!?!?
(kurtyna – z lekkim zażenowaniem)